czwartek(dzis jest piatek) rano jakos po dziewiatej spie sobie nagle dzwoni telefon ktory mnie budzi ze snu nawet opisalem to na forumie jak juz wstalem o 'ale mialem pojebany sen siedze sobie i nagle yolo lece do wenecji bo pare ziomkow ode mnie z roku wlasnie tam bylo i jestem tam nagle pije olkohol w jakims hotelu skonczylismy i idziemy do pokoju swojego i stwierdzilem ze jednak mam malo kasy i nie starczy mi zeby dziesiec dni tam siedziec (bo taki byl plan zeby tyle tam byc) wiec wrocilem i jestem na torgu ale nie na forum tak wirtualnie tylko ono istnialo w rzeczywistosci i wchodze a tam Estyna Nosikamyk i jeszcze pare innych osob tancuja do piosenki Brodki i do nich dolaczylem bo bylem %D i zadzwonil koleszka i sie obudzilem zara jade nad jezioro o;' no to ogarnalem sie szybko zjadlem jeszcze zdazylem pobiec do sklepu po plyte i nagrac na nia muze(sam sztos) zeby po drodze w samochodzie sluchac(niestety samochod jakis zjebany nie potrafil tego odczytac) i ruszylem na miejsce zbiorki ziomki juz czekali trzech nas w sumie bylo jeszcze zanim wyruszylismy w podroz to do sklepu kupilem sobie w lidlu jakies picie i troche jedzenia paszteciki z grzybami i donuty ;3 a ziomki woleli biedre to jeszcze do niej zajechalismy po drodze i jak juz wszyscy byli zaopatrzeni to ruszylismy prosto do Osieka podroz pomine bo nic takiego sie nie wydarzylo na miejscu okazalo sie ze juz calkiem sporo ludzi jest i troche sie zmienilo od ostatniego razu kiedy tu bylem dodali dwa toitoje zrobili jakies boje na wodzie i ratownikow rozbilismy sie w tym samym miejscu gdzie wczesniej gdy tu bylem czyli na takiej trawce nieopodal brzegu a dokladniej to w miejscu gdzie kiedyts stal moj 'szalas' posiedzielismy se troche i w koncu nadszedl czas zeby sie zamoczyc ale byla nas trojka wiec jedna osoba musiala zostac zeby pilnowac rzeczy padlo na mnie jakoze koleszka ktory nas przywiozl mial pierszenstwo do kompania a z drugim przegralem w kulanie kostka k6 to se posiedzialem jeszcze troche pozniej oni wrocili ja poszedlem troche sie balem ze jak zaczne plywac to noga mnie zacznie bolec i zara wyjde z placzem z wody ale tak sie nie stalo chyba przy plywaniu wykorzystuje sie jakies inne miesnie niz do jazdy na desce wyplynalem prawie na srodek jeziora i zaczela mnie atakowac jakas jebana osa to zawracam plyne do brzegu i zero kondycji myslalem ze nie dam rady doplynac ledwo mi sie udalo juz ostatkiem sil wyszedlem na powierzchnie zeby odpoczac pogralismy se w gre z jednym koleszka bo drugi poszedl sie opalac(a raczej spalic sie) zagralismy w zetonowego kelitsa koles chyba trzy razy wygral ja raz wkurwilem sie i juz wiecej z nim nie zagralem w to pozniej chyba znow poszlismy plywac i wrocilismy i znow gralismy tym razem w kosciane fasolki(dobra gra polecam) we trzech i znow ten sam ziomek wygral tez ze trzy razy i sie wkurwilismy i wiecej z nim nie gralismy posiedzielismy sobie jeszcze troche kapielowki wyschly to juz nikomu sie nie chcialo wchodzic do wody bo nie trzeba bylo ich przebierac wiec postanowilismy ze czas wracac i wrocilismy ale rodzice ziomka wybyli na melanz to ja wbilem do niego na melanz bo drugi ziomek poszedl do kosciola i posluchalismy sobie tej plyty co ja wczesniej nagralem na normalnym sprzecie i znow gralismy w fasolki w koncu udalo mi sie zwyciezyc i taki wygrany wrocilem na chate
jeszcze po drodze jak wracalismy wpadlem na pomysl zeby sobie ponagrywac z samochodu jak to na tych ruskich filmikach ze kazdy ma kamere w samochodzie tylko wpadlem na ten pomysl pod koniec kawalka wiec wyszlo cos takiego
troche chujowo wiec zaczalem nagrywac jeszcze raz od nastepnego kawalka
korzystajac z mocy slonca w ogole nie uzylem recznika podczas tego wyjazdu o;
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz