od czterech lat mam w zakladkach przepis na kokosanki bo kiedys chcialem je zrobic i dzis nadszedl ten dzien wiec pojechalem piec kilometrow rowerem do sklepu(bo u siebie we wiosce nie chodze do niego) w deszczu po jajki i maslo bo inne rzeczy potrzebne do przygotowania kokosanek kupilem juz tydzien temu no i jestem w sklepie biore sobie rozne dobra poza tym maslem i jajkami chce wziac chalke ktora lezala sobie gdzies pomiedzy bulkami rogalami i innymi takimi i nagle kot tez tam byl taki zywy ale niewyrosniety do konca kotek ale tez nie taki malutki znowu i troche zamieszanie sie zrobilo jak go zobaczyli inni ludzie to wzieli go wyniesli ze sklepu ale on wrocil i znow go wyniesli ale tym razem na druga strone ulicy az i juz nie wrocil nie kupilem jajek wiec ze sklepu poszedlem do magazynu(to nie magazyn jajek tylko tam jakiesz pasze dla zwierzat sa i inne takie ale jajka tez maja butle z gazem mozna nawet kupic) ktory wlasnie byl po drugiej stronie ulicy i ten kot razem ze mna wszedl do srodka chwile sobie pogadalem i mowie ze potrzebuje dwa jajka oczywiscie zarcik hehe nie masz swoich wzialem szesc i pojechalem do domu troche odpoczalem i wzialem sie za przygotowanie tych kokosanek teraz jak pisze te notke to wlasnie jestem swiezo po pieczeniu czuje ze cos zjebalem ale to sie okaze jak juz wystygna i je posmakuje pozniej tez wrzuce fotke bo pisze z kuchni i nie chce mi sie isc po kabel ;d
#edycja
jednak spoko wyszly zajadam sie
czwartek, 7 listopada 2013
kokokosanki
Etykiety:
#jajka
,
#kokosanki
,
#kot
,
#kuchnia
,
#nawpierdalam_sie_jak_ksieciuniu
,
#pieczenie
,
#zyciemasmak
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
kokosanki!
OdpowiedzUsuńo raju, nigdy nie jadłam home-made!
Guma zrób na nastepny miting kokosankiiii!!!