poniedziałek, 26 sierpnia 2013

III Torgowy Torg Meeting [Chodzież 2013] - relacja

pisze relacje z mitingu ludzi z forum golfistow bo kolezanka(pozdro Ci) Andrzeja podobno na nia czeka z reka wiadomo gdzie najpierw dojazd bo on tez jest jego czescia to tam chwile przed siodma mialem pks do czluchowa to tam z godzine wczesniej wstalem zeby sie ogarnac wrzucic jeszcze pare rzeczy do torby dzien wczesniej dalem do niej wiekszosc stuffu wyszla fajna leciutka dorzucilem jeszcze szczoteczke i paste do z3mbow to prawie ramie mi urwalo gdy zalozylem ja na nie ale nie wazne ide na przystanek wyszedlem tak akurat ze gdy ja doszedlem to pks dojechal wsiadlem i pojechalem potem nie wiem na 10 mialem przesiadke na pksa do chojnic to ze 2h czekania w chojnicach to kurwa prawie 5h na pociag musialem czekac to od razu jak przyjechalem poszedlem do sklepu po cos do jedzenia i picia po drodze znalazlem popularne zrudelko
ale nie poszedlem do niego bo pewnie jedzenia bym tam nie dostal to poszedlem do polo ktore wczesniej ogarnalem na google maps bo nie ogarniam chojnic nic a nic kupilem chalke ktora nie byla chalka okazala sie zwykla bulka ale miala wyglad chalki wkurwilem sie wzialem jeszcze tanie wino kleris czy jakos tak zeby Karol sam nie pil w pociagu bo on chcial piwo ale ja takiego guwna nie pije bo to patologia wrocilem na dworzec zostalo mi jeszcze cale w chuj mnostwo czasu wiec sobie siedzialem troche czytalem posluchalem muzyki i jakos zlecialo ale bylem tak genialny ze usiadlem w jakims przeciagu ze az sie trzaslem z zimna czasem podczas gdy na zewnatrz swiecilo sloneczko i w ogole spoko a ja w sumie chory odkad wrocilem do domu czyli ze dwa tygodnie juz beda wyszlem przyjechal wehikul jak to pozniej Bartek nazwal czyli takie cos <||> to jakby jeden wagon tramwaju tylko troche szersze i jak sie jechalo to miotalo jak szatan nie wiedzialem co sie dzieje i halas tez mega jechalismy nie wiem ze dwie godziny moze troche krocej ja sobie ujebalem spodnie od smaru bo jak sa te smietniczki w pociagach zawsze przy oknie to cala droge musialem smyrac noga taki smietniczek ktory byl brudny od smaru i dopiero pod koniec podrozy sie skapnalem(pewnie tego nie dopiore) znow sie wkurwilem a Karol ochlapal sie piwem ja nic nie pilem jednak dojechalismy do pily tam nas przywital Bartek w pile mielismy sie dosiasc do Izy i Kamila do ich czerwonej karocy jednak byly z nia jakies problemy i wyszlo tak ze pojechalismy pociagiem bo akurat mielismy jeden za chwile do chodziezy ktora byla celem naszej podrozy nikt nie poszedl nas odebrac z dworca a nie znalismy drogi do chdk ale jakos telefonicznie nas naprowadzili przywitalismy sie ze wszystkimi ktorzy dotarli przed nami posiedzielismy chwile przybyl Andrzej z Tomaszem i poszlismy chyba wszyscy do tesco na zakupy chcialem wydac jak najmniej kasy zeby pozniej miec mniej do oddawania bo musialem ukrasc hajs na wegiel zeby w ogole moc przyjechac na miting tak wiec kupilem sobie chleb ktory okazal sie mega niedobry wiec nie zjadlem nawet polowy i pasztet(Borysowi smakowal) duzy bo mial byc  na trzy dni nic innego mialem nie jesc ale ledwie go zaczalem w ogole chyba wszyscy wzieli za mna ten pasztet niektorzy brali tez paruwki zeby dostac ode mnie propsy ktore otrzymali no i do picia wzialem sobie kolejne tanie wino jarzyne potem nie pamietam bo to juz dawno bylo ale przyjechali Kamil z Iza i pieskiem a takze powrocil organizator Robert z kluczami wiec w koncu moglem rzucic swoje rzeczy do domku mialem zamowiony pokoj z Kamilem #nohomo ale Iza sie wepchala ;/ i wyszlo ze musialem dzielic pokoj z Ewa ktora dotarla dopiero w sobote rano razem z leszkiem i Jackiem ale o tym pozniej bo staram sie pisac po kolei wypilem wino znow poszedlem do tesko tzn pokazac droge do niego potem nie wiem potem poszlismy na rybke do tawerny ktora byla tylko 800m od chdk ale szlo sie do niej tylko godzine jak nie wiecej wzielem se dorsza z frytami i suruwa okazalo sie ze trzeba bylo mowic ile sie chce tej ryby bo na gramy ja sprzedawali jak bake no i zabulilem ponad dwie dychy bo przyniesli mi chyba z pol kilo tej ryby myslalem ze juz nic nie zjem do konca mitingu jeszcze posiedzielismy troche jakos o polnocy przyszedl Maciej ktory jechal stopem z suwalk no i powrot na domki czesc pojechala taksa czesc pieszo ja poszedlem z tymi co szli pieszo bo calkiem dobrze chodze potem nie pamietam bylem w czyims domku inni tez w nim byli znow pilem wino zapalilem tez popularny glonik siedzimy sobie i nagle zorientowalismy sie ze nie ma Bartka wyruszylem na poszukiwania razem z Pawlem i Robertem wychodzimy przed domek jestesmy w lesie jest czarno nigdzie go nie widac idziemy za domek cos jest przed nami Robert z Pawlem sie kloca ze to jest zubr bobr kurwa los wilk kuna kon powiesz ze to wydra albo ryjowka a moze to zajac albo zwykly kamien Pawel mowi ze to kopnie podchodzi do tego ja w tym czasie wlaczylem latarke w telefonie Pawel uciekl okazalo sie ze to Bartek siedzial sobie po turecku z glowa oparta o reke mowilismy do niego ale nie wiedzial co sie dzieje dopiero jak ktos go szturchnal to sie ocknal poszedl z nami ale zatrzymal sie przed domkiem zeby sie ogarnac i sobie porzygac ja wszedlem w pajeczyne potem nie wiem siedzielismy znow w domku Pawel nagle wyjal z keszeni figurke afrykanskiego czarodzieja podobno byl konkurs ze kto ja zajebie dostanie reputa(Ewa wygrala o;) potem padl pomysl ze pojdziemy splatac jakiegos figla Kamilowi i Izie ktorzy juz spali poszlismy taka sama ekipa jak na poszukiwania Bartka przy domku Borys nas wyczul i zaczal warczec nagle z wnetrza domku dobiegl jakis glos Pawel uciekl zadzialal owczy ped i ja z Robertem tez teraz mam dziure w pamieci total bo pamietam ze rzygalem gdzies pod drzewem ale czy to bylo z piatku na sobote czy z soboty  na niedziele chyba to pierwsze rano ktos mowil chyba ze ktos wyrzucil salatke czy tam suruwke to to pewnie z tej ryby xD i siedze nagle w domku juz u siebie ktos puka do drzwi i mnie kameruje nie wiem o chuj chodzi ide sie myc a moze wszczesniej sie umylem przed tym kamerowaniem nie wiem moglem zapisywac na bierzaco co sie dzieje bo ciezko mi sobie przypomniec co sie dzialo i kiedy a marichuana niby taka nieszkodliwa(pozdro Maciek) no i myje sie pod prysznicem przychodzi Tomasz z Pawlem byly dwie kabiny tylko wiec Pawel musial czekac w ogole te prysznice to dla jakis krasnoludow to cos do powieszenia sluchawki prysznicowej bylo na wysokosci moich jajek no i brak cisnienia strasznie licho ta woda leciala ale jako dalo sie obmyc skonczylismy prysznic z Tomaszem wszedl Pawel rozjebal jedna kabine wiec poszedl do drugiej my myjemy sobie z3mby nagle wchodzi Andrzej zrobic sobie siku bo juz wstal(my sie dopiero kladlismy byla chyba szosta) ja skonczylem poszedlem spac zaraz pukanie do drzwi otwieram Ewa powiedziala czesc ja tez i poszedlem spac dalej ale nagle zrobilo sie strasznie zimno wczesniej jakos tego nie ogarnalem spalem bez koszulki ubralem bluze i nadal trzaslem sie z zimna juz chyba nie zasnalem tylko sobie lezalem z zamknietymi oczami zeby sobie odpoczely pozniej przyszla Ewa zeby sie polozyc spojrzalem na zegarek nie pamietam ktora byla ale zaraz mial dzwonic budzik ktory ustawiem zanim sie polozylem to go wylaczylem skoro juz nie spalem to wstalem i zeby nie zbudzic ksiezniczki wyszedlem przed domek zjesc sniadanie okazalo sie ze ten chleb co go kupilem jest strasznie chujowy ale ile dalem rade to tyle go w siebie wepchalem troche oddalem Boryskowi bo Iza wyszla chwile po mnie z domku i dolaczyla do mnie na ganku potem nie wiem ale nagle pelno ludzi sie zjawilo miejscowka przed naszym domkiem byla calkiem popularna podczas mitingu szczegolnie z rana ludzi po przebudzeniu do nas ciagnelo powiesz ze to dlatego ze jako jedyny zawieral zywe kobiety a moze to dlatego ze mieszkal w nim najlepszy uczestnik mitingu Borys the puppy ktory ganial sobie za frisbee potem poszedlem pokazac Ewie gdzie jest tesko kupilem sobie bagiete i wino znalazlem jakies tansze o zete troche sie wkurwilem ze dzien wczesniej go nie obczailem potem czekalismy na pilke bo sobie taka zjebana tradycje wymyslili ze na kazdym mitingu beda se grac mecz gejuwa w chuj dwadziescia spoconych kolesi biega za pilka i inni kolesie to ogladaja a ci co graja to tez bo graja i wiedza ze beda ich ogladac nie polecam no ale musialem isc bo wszyscy szli ale na miejscu dostalem Borysa do pilnowania wiec bylo fajnie mialem zajecie nie musialem na to patrzec : ) po meczu wrocilismy zamowilismy milion picc i je zjedlismy organizator mitingu gdzies zniknal bo mial koncert i tak se siedzielismy w tym lesie w koncu wyjalem swoje gry zeby se w nie pograc z ludzmi najpierw zagralismy w jungle speeda potem w top-a-top(tutaj chcialbym podziekowac wszystkim ktorzy mi ja sprezentowali dzieki) chociaz nie wiem czy dobrze gralismy bo nie chcialo mi sie czytac zasad ale bylo smiesznie xD potem ktos rozpalil ognisko i bylo gadanie chlanie ktos gral w tysiaca Ewa dala piernika[#edit jednak piernik byl przed ogniskiem] dla wszystkich
potem dym mi nalecial od oczu i sie poplakalem pozniej Bartek Kamil i Pawel grali w marynarza i kto przegral to go dotykali po policzkach potem znow sie znalazlem w domku chyba tym samym co dzien wczesniej i pilem wudke z Olkiem i Kamilem jedna kolejke tez z Pawlem ale on szybko odpadl pilismy ruda mielismy dwa kieliszki wiec pilismy tak ze pije Olek z Kamilem pozniej Olek pije ze mna(przez to troche go sponiewieralo i sie z niego smialem przepraszam Olek ale zawsze strasznie mnie smiesza pijani ludzie albo zacpani i jak ktos sobie zrobi krzywde to tez nie moge powstrzymac smiechu) ruda sie skonczyla Olek otworzyl weselna ja powiedzialem ze juz nie pije ale wypilem w koncu jedna kolejke taki sztorm mi sie w brzuchu zrobil ze myslalem ze zara obrzygam Roberta ktory w miedzy czasie wrocile do nas z brokatem na twarzy i dolaczyl do picia wudki ale jakos ogarnalem potem poszlismy do innego domku i dalej pili te weselna tylko Olka ktory zasnal zastapil Szlugorn(nie wiem jak sie nazywa ani nie pamietam jak sie pisze jego nick ale tak wszyscy na niego mowili) wielu juz nas nie zostalo powoli ludzie odpadali ja jakos o po czwartej poszedlem sie umyc i spac gdy wychodzilem na placu boju zostali Bartek Jacek Robert popularny Szlugorn i Maciek pospalem z 5h do dziesiatej spadlem z lozka gdy chcialem budzik wylaczyc bo polozylem go na lozko obok zeby go nie zrzucic na podloge bo tak sie zazwyczaj dzieje gdy zostawiam sobie telefon kolo poduszki wstalem czulem sie jak po tej lufie weselnej ze zara sie zrzygam ale cos musialem  zjescbo bylem glodny tego chleba z pasztetem nie mialem ochoty ruszac wiec poszedlem z ludzmi do baru na jajecznice na boczku i bulke bylo jakos przed dwunasta to byl moj jedyny posilek tego dnia dopoki nie wrocilem do domu wiekszosc osob miala pociag jakos o trzysnastej wiec o dwunastej sobie poszli i zostalem tylko ja Borys Iza Kamil Pawel popularny farmer93 Bartek Karol i ogranizator Robert mielismy(Karol i ja) pociag z pily o 14 wiec zabralismy sie karoca razem z Iza i Kamilem Bartek tez do nas dolaczyl bo jest z pily dotarlismy na miejsce krotko przed odjazdem pociagu jeszcze taka kolejka byla ktora w ogole sie nie posuwala do przodu gdy juz dostalismy sie do okienka okazalo sie ze pociag ktorym mielismy jechac nie jezdzi w niedziele(sory Leon ale na necie nie bylo o tym zadnego info serio) no i ja mialem jakis inny o tej samej porze tylko troche inna trasa jechal a Karol musial zostac chyba z dwie godziny i na chate chyba dopiero kolo polnocy wrocil ja mialem krociutka trase ze dwie godzinki chyba z jedna przesiadka na miejscu w czluchowie bylem 16:30 chyba i z czluchowa wyruszylem z buta do domu bo w weekend nic nie dojezdza do mnie na wioske a nikt nie mogl po mnie przyjechac bo poprawiny i wszyscy najebani
powyzej daje mape powrotna ktora zara opisze tak wiec ta dluga zielona linia to trasa ktora mialem wrocic do domu miala jakos 16km izi modo dla kogos takiego jak ja jednak mega ciezka torba na plecach dawala o sobie znac i dobrze nie wyszedlem z czluchowa a juz mi ramie odpadalo gdzies w polowie drogi(pierwsze czerwone kolko sprawdzilem moca telefonu gdzie jestem) ogarnalem ze da rade zalozyc te torba jak plecak chociaz troche za krotkie te paski byly i bylo troche ciasno ale bylo lepiej niz nosic ja na jedny ramieniu i wygodniej sie szlo wiec przyspieszylem kroku slonce mi przygrzalo w leb i wpadlem na pomysl zeby nagrac filmik z powrotu przymierzalem sie chyba z dziesiec razy bo co chwile jakis samochod przejezdzal i mi zagluszal ale nie wazne ide sobie ide stwierdzam ze czas sprawdzic gdzie jestem obczajam jestem gdzies w tym miejscu gdzie to trzecie czerwone kolko jak sie tam znalazlem nie mam pojecia szedlem caly czas zielona droga i nie widzialem zadnych rozwidlen ale zgaduje ze po pierwszym albo drugim czerwonym kolku musialem zboczyc z trasy jeszcze raz zaufalem google maps i pokazaly mi nowa trase(ponad 6km)  od miejsca w ktorym sie znalazlem no i ide ide przechodze przez jakas wioske minalem wioske ide jakas polna droga po bokach pole ide dalej las(to na czerwono zaznaczone) wtf balem sie wejsc do lasu ze sie w nim zgubie ale juz tyle przeszedlem nie moglem sie cofnac #yolo szedlem tym lasem stupki mnie juz mega bolaly trampki to nie sa dobre buty do chodzenia na takie odleglosci bylem tez mega glodny jedyne co bylo slychac w tym lesie to swierszczenie swierszczy i moje burczenie w brzuchu nagralem fristajl(jest wrzucony w pewne miejsce moze go dodam potem) ide dalej widze krzaczki jagod ale bez jagod wszystko wyzarte wkurwilem sie jeszcze bardziej zachcialo mi sie jesc rozwazalem zeby moze rozbic oboz w lesie poki jeszcze bylo jasno i zlapac jakies zwierze bo szczerze mowiac zaczalem watpic czy dam rade wyjsc z tego lasu a mialem spiwor zapalniczke wiec jakos dalo by rade sie przespac i nawet widzialem jakiegos zbika czy tam innego kota ale na szyszke bym go nie zlapal nie mialem zadnej broni jakiegos scyzoryka czy czegos podobnego wiec szedlem dalej i szedlem nagle las sie skonczyl i ide kolo jakiegos pola wydawalo mi sie ze kiedys juz bylem w tym miejscu przyspieszylem kroku rzeczywiscie okazalo sie ze wyszedlem kolo drogi ktora prowadzi nad jezioro ale sie zdziwilem bo myslalem ze wyjde od zupelnie innej strony tam co jest niebieska kreseczka na samej gorze ale niewazne jestem w koncu na swojej wiosce niestety nie z tej strony moja chata na drugim koncu sie znajdowala co oznaczalo ze musze jeszcze kawalek przejsc i to pod gorke(ciekawe czyja to wina) zalaczylem sobie muzyke bo juz wiedzialem ze nie musze oszczedzac baterii w komie akurat to weszlo
fajny bit nawet pasujacy do koncowki tej podrozy kawalek skonczyl sie krotko przed moja chata wiec mozecie sobie wyobrazic jaka ta wioska jest mala i co to musi byc za zadupie wszedlem do domu zrzucilem torbe z plecow zeszla z gory babcia i powiedziala ze niedzielny obiadek na mnie czeka wbilem do kuchni naladowalem sobie pelny talerz
i zaczalem zrec jak wieprz az prawie sie udusilem bo nie moglem oddychac przez nos jakoze wciaz jestem chory a usta mialem pelne jedznia ale przezylem to byla najlepsza chwila tego dnia miting uwazam za udany i dziekuje Robertowi ze sie podjal organizacji no i wszystkim uczestnikom za to ze byli mam nadzieje ze zobaczymy sie za rok a ja bede juz mieszkal w jakims cywilizowanym miejscu do ktorego da sie normalnie dostac no i pozdruwki dla wszystkich
pozdro ;d

7 komentarzy :

  1. tl;dr

    dziś spierdalam spać ale jak jutro wrócę do domu to sprawdzę!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. przeczytałem całe i zazdrosłem przygody! pozdro!

    /radgos

    OdpowiedzUsuń
  3. 10/10
    bardzo fajne opko, czekam na rewanz

    OdpowiedzUsuń
  4. 31 year-old Desktop Support Technician Danny Siney, hailing from North Vancouver enjoys watching movies like "Dudesons Movie, The" and 3D printing. Took a trip to San Marino Historic Centre and Mount Titano and drives a Tacoma. Zobacz wiecej informacji

    OdpowiedzUsuń