niedziela, 28 lipca 2013

dej zdechnac

caly dzien dzis czekalem odkad wstalem i zjadlem caly chleb jaki mialem zeby wieczorem gdy juz bedzie chlodno i przyjemnie pojsc po zakupy godzina jedynasta(niektory sie myja o tej godzinie) w nocy wychodze i kurwa jak na tatooine jakby dwa slonca grzaly i ide sobie i na odcinku od akademika do pierwszych swiatel pachnie czipsami keczupowymi chyba maczugi nie wiem to chyba jakies omamy zapachowe z goraca i niedozywienia takie jest zycie potem ide dalej przez taka ulice co jest na niej dom suszi i pizzeria i tam zawsze picca pachnie a w jednej z klatek stal koles w samych gaciach to w drodze powrotnej wrocilem troche inna droga ale niewazne wchodze do sklepu i klimatyzacja to bylo najlepsze co mi sie dzisiaj przydarzylo chyba bede spedzal dnie w jakis galeriach jak galerianki bo tam tez zawsze klime maja a jak wyszlem ze sklepu to jeszcze gorzej niz wczesniej myslalem ze nie wroce




poniedziałek, 22 lipca 2013

pingwiny zolwie strzelaniny

jak zawsze zaczynam notke od bylem wczoraj bo zawsze na nastepny dzien pisze o tym co sie dzialo wczoraj tak wiec wczoraj i dzis w sumie tez bylem na nocce planszowkowej z okazji drugich urodzin sklepu planszowkowego feniks chcieli dyche za wejscie to plan byl taki zeby rozjebac innych we wszystkich turniejach i progresy progresy bylo piec turniejow chyba hej to moja ryba pedzace zolwie kalambury planszowkowe jungle speed i zjebane mtg to na ten ostatni wyjebane najpierw hej to moja ryba rozjebalem jak chcialem przeciwnikow przeszedlem do finalu i drugie miejsce czterema punktami przegralem nagroda tylko za pierwsze miejsce to chuja wygralem ziomek wygral juz chyba trzeci egzemplarz tej gry ;d nastepne byly zolwie jestem mistrzem pedzacych zolwi ostatnim turniej wygralem ale tym razem gralismy na jakis zjebanych zasadach sedzie w ogole nie ogarnial i znow chuja wygralem bo co to jest ze z karta zwyciestwa nie moge wygrac wkurwilem sie na zawsze bo do wygrania byly chyba wlasnie zolwie w tym samym czasie co turniej zolwi odbyly sie kalambury wiec nie wzielismy w nim udzialu ale nagrody slabe dodatkowe losy na loterie(w ktorej nic nie wygralismy) no i na koniec turniej jungle speeda ostatni raz gralem chyba na poczatku roku we wrocku(pozdro Iza&Kamil i Borys) jeszcze troche najebion winem przelanym do kartonu po soku multiwitamina z biedry rozjebalem wszystkich jak chcialem nic nie mogli zrobicz wygralem zombiaki edycje jubileuszowa
ktore od razu spieniezylem za dwajscia slotych i jeszcze dwojke na machmol wytargowalem heh zwrocilo sie za wejsciowke to byla dobra nocka jeszcze poza turniejami pogralismy sobie w ledendy krainy andor pierwszy raz we trzy osoby w dobble no i znow maniaczylismy w fasolki
na baze wrocilem jakos przed czwarta i zaczalem sie bawic w nagrywanie muzy na pendrive zeby samochod byl w stanie ja odtworzyc na co stracilem tyle czasu ze dopiero po 6 sie kladlem spac a juz o dziesiatej trzeba bylo wstac bo na jedynasta umowiony bo znow wyjazd nad jezioro nic sie nie wyspalem nic nie zjadlem bo nic nie mialem do jedzenia na chacie czasu tez nie mialem ledwo zdazylem na autobus musialem biec na niego dojechalem kupilem se ponczki w biedrze i pojechalismy oczywiscie zjebany samochod znow nie umial odtworzyc muzyki tera powinienem opisac co sie dzialo nad jeziorem ale bylo podobnie jak ostatnim razem tylko ze cieplej i wiecej ludzi bylo nawet dwoch znajomych spotkalem wiec nie chce mi sie tego opisywac tylko tyle ze zapomnialem wziac recznika i majtkow na przebranie no i sie zbieramy chociaz kompielowki jeszcze do konca nie wyschniete zalozylem na nie spodenki bylo spoko pozniej ziomek mnie wysadza na przystanku patrze kurwa plama jakbym sie zeszczal a ja taka trasa wracam ze przez sam srodek miasta starowka wykorzystalem sytuacje ze przystanek byl raczej na odludziu no i slonce swiecilo mocno usiadlem rozkraczylem nogi i zaczalem przyjmowac moc slonca its leviosa no levisar aaaaa wyschlo ooo o; i tak szczesliwie wrocilem na baze z sucha dupa : )

jeszcze mialem dac filmik z powrotu ale za duzo gadalem w nim a mam zjebany glos wiec nie dam
dam to bo nie moge sie tego pozbyc z mojej glowy

piątek, 19 lipca 2013

znow jezioro

czwartek(dzis jest piatek) rano jakos po dziewiatej spie sobie nagle dzwoni telefon ktory mnie budzi ze snu nawet opisalem to na forumie jak juz wstalem o 'ale mialem pojebany sen siedze sobie i nagle yolo lece do wenecji bo pare ziomkow ode mnie z roku wlasnie tam bylo i jestem tam nagle pije olkohol w jakims hotelu skonczylismy i idziemy do pokoju swojego i stwierdzilem ze jednak mam malo kasy i nie starczy mi zeby dziesiec dni tam siedziec (bo taki byl plan zeby tyle tam byc) wiec wrocilem i jestem na torgu ale nie na forum tak wirtualnie tylko ono istnialo w rzeczywistosci i wchodze a tam Estyna Nosikamyk i jeszcze pare innych osob tancuja do piosenki Brodki i do nich dolaczylem bo bylem %D i zadzwonil koleszka i sie obudzilem zara jade nad jezioro o;' no to ogarnalem sie szybko zjadlem jeszcze zdazylem pobiec do sklepu po plyte i nagrac na nia muze(sam sztos) zeby po drodze w samochodzie sluchac(niestety samochod jakis zjebany nie potrafil tego odczytac) i ruszylem na miejsce zbiorki ziomki juz czekali trzech nas w sumie bylo jeszcze zanim wyruszylismy w podroz to do sklepu kupilem sobie w lidlu jakies picie i troche jedzenia paszteciki z grzybami i donuty ;3 a ziomki woleli biedre to jeszcze do niej zajechalismy po drodze i jak juz wszyscy byli zaopatrzeni to ruszylismy prosto do Osieka podroz pomine bo nic takiego sie nie wydarzylo na miejscu okazalo sie ze juz calkiem sporo ludzi jest i troche sie zmienilo od ostatniego razu kiedy tu bylem dodali dwa toitoje zrobili jakies boje na wodzie i ratownikow rozbilismy sie w tym samym miejscu gdzie wczesniej gdy tu bylem czyli na takiej trawce nieopodal brzegu a dokladniej to w miejscu gdzie kiedyts stal moj 'szalas' posiedzielismy se troche i w koncu nadszedl czas zeby sie zamoczyc ale byla nas trojka wiec jedna osoba musiala zostac zeby pilnowac rzeczy padlo na mnie jakoze koleszka ktory nas przywiozl mial pierszenstwo do kompania a z drugim przegralem w kulanie kostka k6 to se posiedzialem jeszcze troche pozniej oni wrocili ja poszedlem troche sie balem ze jak zaczne plywac to noga mnie zacznie bolec i zara wyjde z placzem z wody ale tak sie nie stalo chyba przy plywaniu wykorzystuje sie jakies inne miesnie niz do jazdy na desce wyplynalem prawie na srodek jeziora i zaczela mnie atakowac jakas jebana osa to zawracam plyne do brzegu i zero kondycji myslalem ze nie dam rady doplynac ledwo mi sie udalo juz ostatkiem sil wyszedlem na powierzchnie zeby odpoczac pogralismy se w gre z jednym koleszka bo drugi poszedl sie opalac(a raczej spalic sie) zagralismy w zetonowego kelitsa koles chyba trzy razy wygral ja raz wkurwilem sie i juz wiecej z nim nie zagralem w to pozniej chyba znow poszlismy plywac i wrocilismy i znow gralismy tym razem w kosciane fasolki(dobra gra polecam) we trzech i znow ten sam ziomek wygral tez ze trzy razy i sie wkurwilismy i wiecej z nim nie gralismy posiedzielismy sobie jeszcze troche kapielowki wyschly to juz nikomu sie nie chcialo wchodzic do wody bo nie trzeba bylo ich przebierac wiec postanowilismy ze czas wracac i wrocilismy ale rodzice ziomka wybyli na melanz to ja wbilem do niego na melanz bo drugi ziomek poszedl do kosciola i posluchalismy sobie tej plyty co ja wczesniej nagralem na normalnym sprzecie i znow gralismy w fasolki w koncu udalo mi sie zwyciezyc i taki wygrany wrocilem na chate

jeszcze po drodze jak wracalismy wpadlem na pomysl zeby sobie ponagrywac z samochodu jak to na tych ruskich filmikach ze kazdy ma kamere w samochodzie tylko wpadlem na ten pomysl pod koniec kawalka wiec wyszlo cos takiego




troche chujowo wiec zaczalem nagrywac jeszcze raz od nastepnego kawalka



korzystajac z mocy slonca w ogole nie uzylem recznika podczas tego wyjazdu o;

poniedziałek, 15 lipca 2013

Legendy Krainy Andor

wrescie po niezliczonych probach i poswieceniu wielu bohaterow udalo sie doniesc tajny zwoj do lesnej kryjowki na polnocy krainy Andor nim horda groli pod dowodztwem skrali dotarla do zamku wszystko dzieki dwojce dzielnych bohaterow luczniczce Chadzie i krasnoludzkim wojowniku co jego imienia nie pamietam xD jednak zycie bohatera nie takie kolorowe sily ciemnosci nie spia i dwojka bohaterow znow musiala wyruszyc na wyprawe aby obronic kraine Andor przed natarciem nieprzyjaciela tym razem zadaniem bylo odnalezc MAGICZNE ZIOLO OD CZARODZIEJA MISTRZA na chorobe na ktora zachorowal krol ale polozenie ziola znala tylko czarownica znad mglistej rzeki ponadto zwiadowcy doniesli ze odnalezli twierdze skrali w polnocnym lesie krol rozkazal aby ja zniszczyc tak wiec nasi bohaterowie rozdzielili sie i tak Chada razem z ksieciem synem krola zostala w okolicach zamku broniac go przed natarciami nieprzyjaciela w tym czasie krasnolud wyruszyl na poszukiwania czarownicy i leczniczego ziola dla krula udalo sie za pomoca sokola ziolo zostalo wyslane prosto do zamku i bohaterowie mogli ruszyc na twierdze z fartem po drodze luczniczka znalazla runy zwiekszajace moc co okazalo sie nieoceniona pomoca podczas OSTATECZNEJ WALKI ze skralem na wiezy ktory mial az DWADZIESCIA punktow sily bohaterowie postawili wszystko na jedna karte i w ostatnim ruchu zaatakowali wszystkim co mieli rozjebali skrala z wiezy NA HITA jeszcze raz obronili kraine Andor przed zlem jednak ksieciuniu sie napierdolil jak to ma w zwyczaju i zaginal w akcji ciag dalszy tej historii wkrotce nastapi...
a jeszcze muzyczke dam

sobota, 6 lipca 2013

co ten glonik

to notka z czwartku mialem ja napisac wczoraj ale jakos nie bylo czasu a dzis caly dzien spalem bo w czwartek obudzilem sie o 21 i potem w piatek jakas niecala godzine sie zdrzemnalem to musialem jakos to odespac jakby ktos chcial wiedziec czemu tak dlugo spalem to dlatego ze gralem w thief deadly shadows do pozna ;d no to akcja notki zaczela sie jakos krotko przed polnoca w czwartek napisal do mnie ziomek z roku czy jestem w toruniu napisalem mu ze tak to on odpisal zebym wyszedl na dwor na glonik ale ja nie bylem glodny i powiedzialem ze nie chce jednak on napisal ze za pol godziny jest u mnie no i byl zaczelismy szukac miejsca w ktorym moglibysmy skonsumowac roslinke zaczelismy sie zapuszczac w taka raczej nieciekawa dzielnice szczegolnie po polnocy a wtedy byla wlasnie taka pora wiec zawrocilismy i doszlismy spowrotem przed moj akademik usiedlismy na takiej laweczce w takim miniparku zjedlismy jednego bylo spoko koles zaczal jezdzic na rowerze bo na nim przyjechal do mnie ale komary strasznie nas kasily wiec postanowilismy sie przeniesc najpierw postanowilismy pojsc na grajaca fontanne ale jacys ludzie tam byli i robili sobie zdjecia a fontanna juz nie grala no to idziemy na most nagle policyjna suka ze szczeniakiem a ziomek glonik za uchem rozpuscil wlosy zeby nie bylo widac idziemy dalej chlodno na ten most(bylismy juz bardzo blisko niego) nagle na most wjezdza samochod zara za nim ta suka na cichym sygnale tylko mrygala swiatelkami po chwili karetka za nimi tez po cichaczu postanowilismy ze jednak nie idziemy na most i skrecilismy nad wisle i to bylo dobre bo ten szczeniak co z suka stal to tez zaczal na most jechac i zatrzymal jakis kolesi co wlasnie wychodzili z mostu moglby byc przypal gdybysmy dalej szli na ten most no to idziemy wzdluz tej wisly rozkminiamy gdzie se usiasc wybralismy takie miejce kolo miny wodnej bylo widac stamtad most suka stala jakos w jego polowie caly czas mrygala swiatlami ciekawe co tam sie wydarzylo moze jakas strzelanina kolejna brawurowa akcja policji nie wiem zjedlismy kolejnego glonika i bylo fajnie koles znow zaczal jezdzic na rowerze i pozniej dal mi sprobowac ale jego rower to nie byl taki zwykly rower tylko ee rower torowy ze pedaly krecily sie razem z kolami dalo sie jezdzic do tylu i w ogole moje nogi nie wiedzialy co sie dzieje trzeba miec spora moc w nogach zeby to opanowac ja sie balem ze sie zabije wiec zaraz oddalem mu ten rower jeszcze chwile posiedzielismy komary znow zaczely nakurwiac to ze wracamy na baze tak wracamy nagle zalacza mi sie faza ze swiat jest pochylony na lewo rownia pochyla dziwnie sie szlo moze to bylo poczucie krzywizny ziemi albo cos o; nie wiem doszedlem do akademika do pokoju nadal wszystko jakos tak przekrzywione na lewo ale zalaczyla sie kolejna moc czwarta gestosc widznia postrzegania wszystko bylo takie wyrazne pelne glebi i w ogole jeszcze bardziej 3d niz normalnie tez wlaczylo sie jakies zwolnione tempo jakby bullet time szybkosc czasu zwolnila to bylo w sumie nawet fajne ale pozniej poczucie wszystkiego bylo coraz mocniejsze mrowienie na plecach cieplo falowanie czulem otaczajace mnie powietrze czulem jak spodnie ogrzewaly moje nogi czulem caly wszechswiat kupilem sobie wczesniej baton lion w sklepie postanowilem go zjesc jak go ugryzlem to czulem jakbym wzial lyzke cukru i zaczal go gryzc wtedy pomyslalem ze to zdecydowanie badtrip zapuscilem sobie jakas muze dobrze sie jej sluchalo pisalem tez na forumie ale nikt nie odpowiadal na moje posty i wkrotce nie bylem pewny czy aby na pewno wrocilem do akademika ze moze leze gdzies w krzakach i mi sie to sni jakas iluzja albo ze umarlem nie wiedzialem gdzie tak naprawde jestem i co sie ze mna dzieje przerazilem sie zaczalem pisac do ludzi na fejsie na szczescie byly dwie osoby odpisaly mi w tym samym momencie tez odpisali na forumie uspokoilem sie ale wciaz odczuwalem te wszystkie inne rzeczy co raca pierwszy raz w zyciu mialem taki badtrip o; siedzialem dalej przed kompem sluchajac muzy do rana rano nie pamietam ktora byla szosta chyba wyszedlem sobie sie przejsc calkiem spora trase pokonalem po drodze chcialem wejsc do lidla na donuty bo prawie nic nie jadlem wczesniej ale byl zamkniety wiec poszedlem dalej i dopiero w piekarni kolo akademika kupilem sobie chalke i zjadlem ja na bazie posiedzialem troche na kompie zachcialo mi sie mega spac a wczesniej umowilem sie z ziomkiem ze wyjdziemy na dzielnie ustawilem sobie budzik na godzine spania chwile przed budzikiem zadzwonil ziomek to wstalem i poszedlem na spotkanie wzialem ze soba deskorolke zeby sobie troche pojezdzic poszlismy najpierw na lidla bo to taka nasza stara miejscowka no ja musialem cos zjesc bo byla ze 17 juz a ja na chalce tylko kupilem se ze cztery paszteciki z pieczarkami byly jeszcze cieple i dobre(pozniej chyba przez nie bolal mnie brzuch i sraka troche) potem poszlismy na boisko szkoly do ktorej chodzilismy do podstawowki i gimnazjum tam tez obok jest dom w ktorym kiedys mieszkalem ;_; pojezdzilem sobie pozniej jechal  na desce taki koles co z moim mlodszym bratem do klasy chodzil to go zawolalismy do nas jebany lepiej ode mnie jezdzi teraz chociaz ja w jego wieku jezdzilem lepiej xD poszlismy na taka nowa miejcowke pod wiaduktem gdzie pelno skrzyneczek do grindowania niestety akuat jacys robole piaskowali (czy cos takiego) schody i najebane bylo pelno syfu na miejscuwce tylko do jednej skrzynki byl taki w miare podjazd to sobie troche pojezdzilismy zrobilem fiftyfifty zejscie frontside 180 bo innych grindow poza fifty raczej nie umiem conajwyzej sie wbic juz bez zejscia slidy tez tylko boarda i nose w drodze powrotnej na miescie spotkalem innych ziomkow szli na piwo do klubu to stwierdzilem a chuj dolacze do nich tam w srodku oczywiscie pelno znajomych kupilem sobie jedno piwo i  nie dalem rady go wypic do konca bo odezwaly sie te paszteciki zaczal mnie bolec brzuch i kupe mi sie zachcialo wiec wrocilem na baze jeszcze zapomnialem napisac przy powrocie z deski zapalilem sobie fajke i tak patrze mam krew na ustniku patrze rece mam cale przecieram usta reka czysta pluje zero krwii nie wiem o chuj chodzilo ale to bylo dziwne koncze bo znow mega dluga notka jeszcze dam screena z tego jak wrocilem z glonika zrobilem go bo wydawalo mi sie to smieszne ;d
tak zawsze sobie zapisuje zeby nie zapomniec rozne rzeczy o ktorych chce napisac ale akurat nie jestem w stanie niestety tym razem mi sie nie zapisalo nie wiem czemu na szczescie szczesliwie ten screen zrobilem chociaz tam wszystkiego nie widac to moglem cos pominac sory